Dziś Walentynki. Podchodzę do tego dnia dosyć neutralnie. Każdy ma prawo świętować "Dzień zakochanych", ale uważam, że kochać powinno się na co dzień. A okazywanie miłości nie powinno odbywać się tylko w tym jednym dniu. Na pewno jednak miło będzie obdarować ukochaną osobę choćby uśmiechem i ciepłem. A przyjemna i smaczna kolacja zaprocentuje nie tylko podczas nadchodzącej nocy ale również w następnych dniach. Szczerze mówiąc Walentynki powinny być częściej. Podobnie Dzień kobiet czy Dzień dziecka.
Z okazji Walentynek dziś przeniesiemy się w miejscu i czasie. Wciąż będziemy w połowie lutego, jednakże zmienimy rok na 2008 i miejsce na Portugalię. A konkretnie na Sintrę i Cabo da Roca.
Sintra jest miastem położonym w stołecznym regionie Lizbony niedaleko wybrzeży Oceanu Atlantyckiego. Pierwsze wzmianki o nim pochodzą z przełomu pierwszego i drugiego tysiąclecia. Zamek górujący nad miastem powstał jednak już w VIII i IX w. n.e. To tutaj w 1808 roku podpisano kontrowersyjną Konwencję z Sintry, która oficjalnie zakończyła pierwszą inwazję Francji na Portugalię.
Miasto położone jest u stóp Gór Sintra. Z centrum Lizbony (Dworzec Rossio) można dotrzeć tu w pół godziny pociągiem podmiejskim. Do Sintry ze stolicy prowadzi również bardzo zatłoczona autostrada.
W Sintrze oprócz średniowiecznego zamku znajduje się wiele innych, równie cennych zabytków. Większość z nich wybudowano w okresie od XV do XIX wieku. Jak przystało na kraj śródziemnomorski, nawet zimą jest tu zielono. A w lutym kwitną kamelie japońskie. Poniżej przepiękny okaz tego wspaniałego krzewu!
Mnie urzekła jeszcze olbrzymia magnolia grandiflora. Ciekaw jestem jak to drzewo wygląda latem kiedy kwitnie.
Znalazłem też ciekawy okaz juki elephantipes. W Polsce takie rośliny uprawiamy w domach.
Niedaleko Sintry znajduje się najdalej na zachód wysunięty kraniec kontynentalnej Europy. To Cabo da Roca. Na obelisku zwieńczonym krzyżem znajduje się tablica z napisem "Gdzie ląd się kończy a morze zaczyna".
Na skalistym przylądku znajduje się XIX-wieczna latarnia morska. Warto dodać, że wysokość klifów dochodzi w tym miejscu do 144 metrów.
Kiedy z przylądka spojrzymy na zachód zobaczymy bezkres Oceanu Atlantyckiego. Aż trudno sobie wyobrazić, że gdzieś za horyzontem znajdują się wybrzeża Ameryki Północnej. Do najbliższego lądu na tym kontynencie jest stąd ponad 5500 km.
Miałem to szczęście, że mogłem podziwiać tutaj zachód słońca. To był wspaniały spektakl okraszony chmurami, które tylko dodały uroku całemu widowisku!
A na zakończenie jeszcze parę zdjęć ogrodów w Portugalii. W lutym kwitną tu już bergenie. My poczekamy co najmniej do czerwca.
Wszędzie rosną palmy i drzewa oliwne.
Mandarynki i pomarańcze są już dojrzałe i powoli opadają z drzew.
Serdecznie zapraszam do zapisywania się do grona obserwatorów bloga! Można to zrobić tutaj:
Kamelia japońska rzuciła mnie na kolana..... Jest taka piękna!
OdpowiedzUsuńPomimo Twojej neutralności Andrzejku życzę Ci udanych walentynek! Pozdrowionka.
Witaj Ewuniu! Tak, kamelia faktycznie może rzucić na kolana. jak ją zobaczyłem to aż kucnąłem z wrażenia. Przepiękny krzew! Bardzo dziękuję za ciepłe życzenia! Pozwolę sobie je odwzajemnić :) Tobie i Twoim bliskim również życzę wspaniałych Walentynek! Pozdrowienia gorące!
UsuńKamelia piekna ale ja równiez chciałabym zobaczyc tą wielką magnolię w okresie kwitnienia....pieknie opisujesz,milo się czyta, zasyłam pozdrowienia,Jolka
OdpowiedzUsuńWitaj, bardzo dziękuję za miłe słowa :) Cieplutkiego weekendu! Pozdrowienia!
Usuń